Perła Północy.
Tylko godzina lotu z Bangkoku a całkiem inny świat.
Na ulicach mniej samochodów... sprzedawcy mniej namolni... a i Tajscy turyści pomocni...
O NIE! to nie turyści :D to kolejna technika sprzedaży...
hello mister... skąd jesteście... no tak z Polski... ja też jestem turystą... w Chiang Mai jestem z żoną. Tutaj się robi dobre zakupy... dziś jest dzień otwarty w fabryce. Wszystko co można kupic w Nocnym Bazarze pochodzi z tej fabryki...
i tak oto z Tajskiego Turysty powstaje naganiacz profesjonalista... Prawie daliśmy się nabrać...
Chiang Mai jest znacznie mniejsze od Bangkoku. Większość ciekawych miejsc w mieście można zobaczyć spacerując. A jest na czym oko zawiesić. My jednak przyjechaliśmy do CHiang Mai nie dla samych świątyń.
Po kilkudziesięciu minutach szukania docieramy do lokalnego biura podróży które upatrzyliśmy w internecie. Gdy właściciel zorientował się że poszukujemy właśnie jego biura... gdy zobaczył że mamy wydrukowaną jego stronę WWW doznał szoku. Na koszt firmy zostaliśmy zaproszeni na wieczór Tajski, dostaliśmy darmowy transport do Królestwa Tygrysów oraz porządną zniżkę na treking... po który przyszliśmy. Naprawdę bardzo miła sprawa.
Treking... zaczęło się niewinnie od zwiedzania farmy motyli i Orchideii. Piękne kwiaty wspaniałe i niepowtarzalne. Feria barw i kolorów rozkoszne zapachy... Szkoda tylko że mieliśmy na to miejsce zaledwie 40 minut... ponowna jazda i... jesteśmy w wiosce kobiet z długimi szyjami. Z jednej strony widać że jest to trochę przygotowane pod turystów ale i tak robi piorunujące wrażenie. Od 3 - 5 roku życia coraz więcej metalowych pierścieni zakładanych na szyję... szyja wyciąga się coraz bardziej... nawet o 25cm...
Kolejny rajd... tym razem do obozu słoni... To naprawdę wspaniałe zwierzęta. połączenie siły i delikatności. Pierwszy raz w życiu tak blisko jesteśmy tych olbżymów zatem chwile czasu mija nim przezwyciężamy strach...
godzinna wycieczka na słoniu jest bardzo przyjemna pomimo upału lejącego się z nieba. Spokojne kołysanie gdy złapie się rytm naprawde doskonale uspokaja i relaksuje. Na koniec jeszcze sesja fotograficzna ze słoniami i... w dalszą drogę.
Treking właściwy odbywał się przez okolo 4 godziny - niezbyt wymagającym szlakiem na którym było kilka miejsc dla wypoczynku i dobrej zabawy... już chyba większość z nas zapomniała ile frajdy może dać strzelanie z procy...
Kąpiel w zimnym wodospadzie dodaje energii zwłaszcza że po górskim spacerku dość obficie spływamy potem...
Jednym z ostatnich etapów dzisiejszej przygody jest spływ pontonem a później tratwą bambusową. Kamizelki, kaski, krótkie szkolenie i do wody... wydaje się że wszystko jest ok... Wywiązuje się lekka rywalizacja z inną załogą składającą się głównie z francuzów (i francuzek oczywiście też;) ) na jednym z przełomów gdy już jesteśmy na ostrym prowadzeniu ponton francuzów przewraca się. Widzimy przerażenie w oczach naszych Tajskich przewodników. Zabawa się kończy - rozpoczyna się akcja ratunkowa. W tym miejscu woda jest dość rwąca i sporo wystających głazów. szybko dobijamy do brzegu i staramy się przechwycić poszczególne osoby z feralnego pontonu. Rozbite czoło i złamany palec u nogi - to naszczęście jedyne "straty" z tej właśnie wyprawy...
Przeżycie naprawdę niesamowite i niezapomniane.
Kolejny dzień - coś na co czekaliśmy od kilku tygodni...
TigerKingdom...
Niedaleko od Chiang Mai jest coś w rodzaju schroniska dla Tygrysów. NIektórzy mówią ZOO lecz moim zdaniem to nie prawda. na początku XX wieku w Tajlandi było około 100- 120 tyś tygrysów (tak się mniej więcej szacuje) obecnie jest ich na wolności PONIŻEJ 5 tyś. Tiger Kingdom nie tylko opiekuje się tymi Wspaniałymi Zwierzętami ale prowadzi też szeroko zakrojoną akcję reprodukcji tego zagrożonego gatunku.
Podpisujemy oświadczenie że zgadzamy się być śniadaniem dla kotków... i....
Wchodzimy do koteczków...
Najpierw młode lwy... każdy z nas jest trochę przerażony... bez lampy błyskowej.. bez gwałtownych ruchów... żadnych delikatnego głaskania - a wręcz przeciwnie... trzeba dość mocno głaskać i tarmosić te koteczki...
Pierwszy strach pokonany.. Teraz pora na Tygrysy... w różnym wieku i w różnym stanie znudzenia.... To naprawdę wielkie Koty... robią wrażenie kolosalne.