Geoblog.pl    masterlord65    Podróże    Tajlandia 2009    Bangkok
Zwiń mapę
2009
01
gru

Bangkok

 
Tajlandia
Tajlandia, Bangkok
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13055 km
 

W informacji turystycznej (a tak się nazywa prawie każdy punkt oferujący wicieczki) wskazano nam gdzie są taksówki i że lepiej wziąść taxi na 4 osoby niż telepać się busem - uwieżyliśmy... i jeszcze kupiliśmy wycieczkę po Bangkoku - no pierwszy rekonesans ma byc :)
Idziemy do taksówek i oczywiście 4 osoby i bagaż - no mister - nie możliwe musimy wziąść "big taxi". Renata wykazała się ogromnymi zdolnościami negocjacyjnymi i ugadaliśmy cenę 570Bathów za kurs (pierwotnie 770) około 48 PLN(1BTH=0.084PLN). Trasa jak się okazało dość odległa więc ostatecznie uznaliśmy że cena była OK.
Hotel Prince Palace - w samym centrum miasta pierwsze 10 pięter to parking oraz centrum handlowe - pozostałe 25 pięter to hotel. w sumie 35 pięter - malutki (jak na Bangkok) wieżowiec. Pokoje bardzo przyzwoite - obsługa super uprzejma i elegancka. Naprawdę Bangkok rozpieszcza gości. Za 2 godziny mamy się spotkać z naszym przewodnikiem który ma nas oprowadzić po kilku punktach w Bangkoku.
Mamy czas - szybki spacer po okolicy - natychmiast gubimy kierunki - ulice są oznakowane dla europejczyka w sposób nie pojęty... W miejskiej Dzungli konieczny okazuje sie kompas :) przez lot, zminę czasu oraz ogólne zmęczenie całkowicie tracimy poczucie kierunku.
bangkok przytłacza, oszałamia, zachwyca i przeraża równocześnie. Hałas gwar szum setki samochodów dziesiątki tuk tuków tysiące skuterów i miliony ludzi. Bogactwo i bieda czystość i brud - do koloru do wyboru. Czego tylko dusza zapragnie.
Kilka minut po umówionym czasie pojawił się nasz przewodnik. Starsza Pani imieniem Nancy (to imie tylko dla turystów) która z wprawą godną lepszej sprawy zaczęła sprzedawać nam inne wycieczki i atrakcje. tym razem byliśmy już bardziej czujni :) i staraliśmy się nie zgodzić na nic dodatkowego.(jak się zaraz okaże nie koniecznie skutecznie). Pojechaliśmy oglądnąć bardzo ciekawą Wat Po oraz... (uzupełnić nazwę) jak się okazało większość świątyń to również cmentarze. Stoupy dziękczynne są swego rodzaju nagrobkami.
Nancy jest bardzo religijna i mocno wymagała od nas (i innych napotkanych turystów) odpowiedniego stroju i zachowania. Pomimo tego że była dość wiekowa bardzo dziarsko prowadziła naszą małą grupkę zarówno do leżącego Buddy jak i innych punktów.
Pod koniec wycieczki nawet nie wiem jak zostaliśmy wmanewrowani w zwiedzanie Królewskiej fabryki biżuteri. Cacuszka pięknie zdobione, wspaniałe pierścionki bransoletki itp... tylko pasuje coś kupić... Ceny z jednej strony nie takie wysokie ale w sumie nie planowaliśmy takich zakupów...
Kolejny przystanek sklep wolno cłowy - ahh jakie było rozczarowanie Nancy jak okazało się żę... nie będziemy odlatywać z Bangkoku - i nic tutaj nie możemy kupić.
Te przygody traktujemy jako przygody a nie jako coś negatywnego - trzeba poprostu przyjąć że tak tutaj jest i każdy stara się coś zarobić i chyba jest to poprostu dobre...

Nikomu nie polecam zwiedzania Bangkoku na piechotę. oczywiście jest to możliwe i wiele można się nauczyć ale jest to przeżycie dość męczące. Każda chwila każdy krok przynosi coś nowego i ani się człowiek obejży a już kilka godzin minęlo. Tuktuki - wiele razy spotkałem się z opinią że są niebezpieczne i należy się ich wystrzegać - nie zgadzam się z tą opinią. jeśli się dobrze pogada z kierowcą - ma się ogólna orientację co do odległości to tuk tuk może być niezastąpiony. wciśnie się wszedzie, jest szybki a czasami wręcz bardzo szybki więc... czego chcieć więcej :)
Mapa - element NIEZBĘDNY do poruszania się po Bangkoku (i innych miastach też) w Tajlandii używanie mapy jest o tyle ciekawym doświadczeniem że nazewnictwo z literami Łacińskimi jest zapisywane fonetycznie to oznacza że kupując dwie różne mapy ta sama ulica może byc nazwana inaczej. Tabliczki z nazwami ulic - no czasami ciężko je znaleźć i oczywiście nazwy mogą być inne niż na mapie.
Idąc wieczorem przez bangkok poprosiliśmy o pomoc 2 sprzedawców (ze sklepów obok) każdy z nich wskazał przeciwny kierunek marszu do naszego celu :) i obaj byli przekonani że mają rację... Poddaliśmy się, wzieliśmy tuk tuka i... pojechaliśmy w trzecią stronę :)
A tak przy okazji - łapiąc tuk tuka warto jest pytając o cenę odrazu zastrzec "no stops" - cena niebotycznie wzrośnie ale to przecież początek negocjacji :) a prawie mamy pewność że nie wylądujemy w sklepie kuzyna :)
kolejny dzien zwiedzamy Wielki Pałac, Świątynię Szmaragdowego Buddy oraz najwyższy wieżowiec Tajlandi. GPS wskazuje 300mnp na 83 piętrze obrotowa platforma pozwala zobaczyc całe miasto z góry... wiiieeeeeelkie miasto i jeszcze większy smog - ilość spalin jest przerażająca. ale i tak to piękne miasto.

a narazie ide spać... jutro lub po jutrze jak tylko dorwę internet postaram się napisać coś wiecej o zwiedzaniu Bangkoku oraz Chiang Mai...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
masterlord65
Wojciech Górecki
zwiedził 9% świata (18 państw)
Zasoby: 99 wpisów99 1 komentarz1 49 zdjęć49 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
17.11.2010 - 06.12.2010
 
 
28.11.2009 - 14.12.2009